Nie tak dawno temu byłam z niego w pełni zadowolona, wiedziałam jednak, że tak długo nie będzie i wkrótce dopadnie mnie ten moment, który najczęściej nazywam... chyba wypaleniem. Zawsze kiedy pracuję na pełnych obrotach, realizuję się zawodowo i na innych płaszczyznach, mam zaplanowaną każdą minutę każdego dnia przychodzi po pewnym czasie ten dzień kiedy zadaję sobie proste pytanie - po co mi to wszystko? Wiedziałam, że i tym razem tak będzie i doczekałam się. Zawsze wtedy potrzebuję solidnego kopa w dupę albo ewentualnie dużo czasu na dogłębne przemyślenie sprawy i podjęcie odpowiednich działań. Ostatnio przytłacza mnie rzeczywistość, nie jestem w stanie logicznie myśleć a solidnego kopa nie mam skąd wziąć a to niestety oznacza, że to nieprzyjemne uczucie towarzyszy mi od kilkunastu dni.
Próbowałam na różne sposoby, ale nie wiem z której strony to ugryźć. Patrząc na moje podsumowanie roku ubiegłego zauważyłam, że nie wyznaczyłam sobie ani jednego konkretnego celu. Same chciałabym, chciałabym. Jak można żyć nie mając wyznaczonych celów do realizowania? Nie można. Po prostu się nie da. I chyba od tego należałoby zacząć.
Szukając inspiracji do zmian zawsze odwiedzam różne blogi, przede wszystkim moje ulubione. Na jednym z nich znalazłam coś, co może okazać się lekarstwem na moje obecne dolegliwości - 30 days to change na lifeskillsacademy.blogspot.com. Pierwszym z zadań jest spisanie listy stu, stu celów w swoim życiu. Właśnie taki mam plan na dzisiejsze popołudnie! Cały projekt napawa mnie pozytywną energią, wydaje mi się być idealnym rozwiązaniem moim rozterek i mam nadzieję, że faktycznie nim będzie.
Oprócz realizowania tego przedsięwzięcia mam również zamiar zastosować się kilku innych, mniejszych celów, które sama wyznaczę sobie na najbliższy czas. Będą niezwykle proste, niektóre pokrywają się z tymi z miesiąca zmian, niektóre są tymi rzeczami, które mi ciążą i nad którymi warto popracować.
- przynajmniej raz w tygodniu mam zamiar wyjść gdzieś z moim ukochanym, może to być kino, może być to wspólny wyjazd na weekend albo nawet pospolite wyjście na piwo, byle nie w domu
- raz w tygodniu zamierzam ugotować coś, czego wcześniej nie jedliśmy lub coś całkiem zdrowego i świadomego, taka kuchnia niestety gości u nas sporadycznie
- zacznę kontrolować swoje wydatki zapisując je i analizując, nienawidzę momentu na koniec miesiąca kiedy z wypłaty, którą wspólnie mamy niesamowicie olbrzymią, zostaje nam na koncie 23 złote i okazuje się, że ponad 1000zł to codzienne dwa piwka, paczka papierosów i nie wiadomo co jeszcze. Najwyższa pora przykładać należytą wagę do dysponowania pieniędzmi.
- co najmniej godzinę dziennie poświęcę na zrobienie czegoś dla siebie, może to być siłownia, długa relaksująca kąpiel, przeczytania książki, obejrzenie filmu, wyjście ze znajomymi, cokolwiek co ograniczy moje uzależnienie od facebooka i natłoku informacji. Od pewnego czasu borykam się z problemem marnowania czasu przy komputerze. Nie wiem czy też tak macie, ale po powrocie z pracy pierwszą rzeczą, jaką robię jest włączenie komputera i pozostanie przed nim aż do momentu aż pójdę spać, ale najgorsze jest to, że nic z tego nie wynika. Nawet nie jestem w stanie dokładnie określić co przez ten czas robiłam!
- co najmniej godzinę dziennie, ale WIECZOREM, powinnam spędzać z daleka od telewizora i komputera, jeśli akurat będzie to dzień wyjścia z domu problem z głowy, jeśli zostaniemy powinniśmy ten czas poświęcić albo na rozmowę albo na zjedzenie wspólnie obiadu bez brzęczenia w tle, albo na poczytania książki, albo na wypicie piwa w spokoju
- przynajmniej dwie godziny w tygodniu chcę poświęcić na uczenie się, mam akurat kilka dziedzin więc mogę bez problemu wybrać temat, którym będę się zajmować, żeby się realizować
- nie będę się więcej zaniedbywać, w tym miesiącu powinnam zrobić coś dla swoich włosów i skóry, na pewno nie zaszkodzą im ani nowe kosmetyki ani wizyta u specjalisty
- muszę zacząć kupować książki, w moim domu rodzinnym było ich tak dużo, a w moim obecnym aż wstyd się przyznać. Myślę, że jedna miesięcznie na start jest odpowiednim postanowieniem
- muszę być milsza dla osób mi najbliższych, następnym razem zanim się zdenerwuję zastanowię się dwa razy czy warto, a na pewno nie wato
- będę starała się prawić otaczającym mnie ludziom komplementy
- ograniczę marudzenie!
Na chwilę obecną nie mam więcej pomysłów, ale na pewno będę uzupełniać tę listę. Wszystko tak naprawdę sprowadza się do tego by mieć cele i je realizować. Trzeba dążyć do tego by być takim człowiekiem jakbym zawsze chciało się być!
Zdjęcia nie są moją własnością
0 komentarze:
Prześlij komentarz
...