Z pamiętnika rezydenta

Czego nie robimy będąc na wakacjach z biurem podróży?





Przede wszystkim nie wynosimy jedzenia z restauracji/stołówki bo nie i koniec. Zawsze na spotkaniu informacyjnym umyka mi kilka rzeczy, o których powinnam powiedzieć turystom bo po prostu są one dla mnie tak oczywiste, że o nich nie pamiętam. Nie wiem, czasem to wstyd mi, że muszę mówić ludziom takie rzeczy, jeśli mamy śniadanie w formie bufetu od 8.00 do 10.00 to możemy się przez ten czas cztery razy przejeść. Ale nie zabieramy jedzenia ze sobą, nie robimy kanapek na plażę a już na pewno nie na podróż powrotną. Nie dokupujemy ostatniego dnia swoich warzyw i nie robimy z nich kanapek używając hotelowego pieczywa i masła. A już na pewno nie wolno zabierać ze sobą sztućców(true story).

Do restauracji nie przynosimy swoich napojów, jeśli mamy kolacje serwowane nie zawsze jest do nich podawana woda czy jakikolwiek napój, ale to nie oznacza, że przynosimy swoje. Skoro mamy ten posiłek to znaczy, że za niego zapłaciliśmy, nawet jeśli była to składowa ceny całego naszego pobytu. Czy w restauracji w Polsce do posiłku wyciągacie z plecaków butelki i popijacie jak nigdy nic? Raczej nie, tutaj zasada jest ta sama.

Jeśli jedziemy na all inclusive albo mamy posiłki w formie szwedzkiego stołu/bufetu nie nakładamy wszystkiego tyle damy radę unieść tylko tyle ile damy radę zjeść. Ile razy spotkałam się z idiotycznymi przekonaniami, że w krajach arabskich grozi nam zemsta faraona czy czegoś tam. Ok, jest inna flora bakteryjna, jasne, może nam zaszkodzić. Ale najczęściej powodem dolegliwości żołądkowych jest to, że na obiad pakujemy sobie ryż, frytki, makaron, rybę, ziemniaki, wieprzowinę, wołowinę, kurczaka i wszystkie sałatki, na to wrzucamy wszystkie możliwe deseruy w tym lody, jemy wszystkiego po trochę albo nawet więcej. Ja tak w domu nie jem, a wy? Co za dużo to niezdrowo.

Nie wynosimy na plażę hotelowych ręczników/kocy. Nie wiem czy muszę tłumaczyć takie rzeczy, ale po prostu z hotelu nic nie wynosi się na zewnątrz (oprócz klucza ewentualnie bo też nie zawsze), to nie nasza własność i hotele mają takie a nie inne zasady.

Co do mojej pracy - rezydent nie wie wszystkiego. Z najbardziej hardcorowych sytuacji, które obrazują o co mi chodzi:

W miejscowości, w której pracuje nie było prądu, całe wybrzeże ciemne, hotele, restuaracje - wszystko czarne. U nas to samo. Jest wieczór, na schodach spotyka mnie turystka (T):
(T): Nie ma prądu.
(J)a: Wiem. Niestety jest awaria w okolicy.
(T): A kiedy będzie?
(J): Ciężko powiedzieć, niestety nie wiem.
(T): Ale ktoś już nad tym pracuje? Zostało to zgłoszone?
(J): Ale prądu nie ma w całej okolicy, nie tylko w naszym hotelu. Na pewno starają się to naprawić.
(T): Aha. To będzie jeszcze dzisiaj?
(J): Nie wiem, mam nadzieję, że tak
(T): Ale wie pani, że my jutro wyjeżdżamy? Każdy by się chciał wykąpać, naładować telefon.
(J): Wiem, ale nie mam na to wpływu
(T): Aha. To będzie jeszcze dzisiaj?
...


Share on Google Plus

About motocyklistka.eu

7 komentarze:

  1. Ten dialog na końcu przypomina mi jedną z naszych pracownic, której trzeba 10 razy wszystko powtarzać, a i tak nie rozumie, o co jej chodzi.

    Z tym robieniem kanapek na zaś, to serio? :P Masakra. Też by mi nie przyszło do głowy, by mówić, o czymś takim...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z robieniem kanapek to jedno, ale mieszkam w hotelu, z ktorego z ostatnia moja grupa pojechalo 20 nozy i widelcow...

      Usuń
  2. Borze... :)
    No ale każda praca musi mieć jakiś minus, mam nadzieję, że jedynym minusem Twojej są takie właśnie rozmowy i że nie zdarzają się zbyt często.
    A tak poza tym, to pewnie fajnie jest być rezydentem, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  3. jak tak czytam te durne sytuacje i ten dialog to brak słów, że też ludzie tacy bywając serio niemyślący... a później gadają o Polakach, że są tacy i tacy.

    OdpowiedzUsuń
  4. oj to taka staropolska tradycja
    już na kolacji u Wierzynka goście mogli zabrać ze sobą sztućce :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze gdy byłam na wakacjach, to współczułam rezydentom. Z powodów, o których piszesz, ale również dlatego, że muszą być... ciągle zadowoleni, ciągle uśmiechnięci. To mnie przerasta, zostaję w swojej nudnej pracy ;)

    OdpowiedzUsuń

...