23.05 - 12.06 // INSTAMIX


Co u mnie słychać?

Dzieje się tak dużo, że ciężko mi nadążyć chociaż powoli wszystko się stabilizuje i moja organizacja czasu staje się coraz lepsza. Na dniach postaram się umieścić dzień trzeci mojej podróży na Korfu a tymczasem mała odskocznia i mały update.

Pracuję bardzo dużo, wdrażam się w nowe miejsce pracy, poznaję nowych ludzi, próbuję się zaaklimatyzować. Po przyjeździe tutaj byłam tak nabuzowana, że nie mogłam odespać, potem z kolei stres związany z pracą i nowe obowiązki też przepełniły mnie taką adrenaliną, że spałam po 4h/dziennie. Skończyło się to jakimś cholernym wirusem, który mnie rozłożył akurat w trakcie wycieczki do Albanii. Przy 37 stopniowym upale moja 39 stopniowa gorączka nie bardzo pomagała ale żyję i mam się dobrze :)




Cóż więc działo się przez ostatnie trzy tygodnie?
Mam mieszkanie - kawalerkę w iście greckim stylu, w której stonogi zabijają ćmy. Mam też samochód - biały matiz na rumuńskich blachach sieje postrach na wyspie. Moje moto jest idealnym środkiem transportu na Korfu ale są dni kiedy ilość rzeczy, które muszę ze sobą zabrać dość mocno przekracza jego możliwości "ładunkowe" i wtedy idealnie sprawdza się matiz bez klimy, bez wycieraczki z tyłu, bez centralnego zamka.

Doskonalę swoje umiejętności prowadzenia pojazdów - niedługo będę mistrzem miejskiej jazdy bo to co się dzieje tutaj na drogach jest nie-do-opisania. Oczy trzeba mieć nie tylko dookoła głowy, wierzcie mi, że przydałyby się dodatkowe pary na plecach i na stopach. O tym jak Grecy prowadzą auta czy jednoślady jeszcze nieraz opowiem, ale na chwilę obecną wystarczy, że napiszę tyle - na drodze nie ma zasad. Żadnych.


Tak czy inaczej hamowanie na cebuli idzie w tym roku bezproblemowo, na 2700km nie zaliczyłam jeszcze gleby <miszcz>. Nabijam kilometry i ten sezon definitywnie będzie dla mnie najbardziej owocny. Winkle powoli też staram się opanować, jutro mam dzień wolny i planuję pierwszą dłuższą przejażdżkę.

Po raz kolejny doświadczyłam też pokrętnej greckiej logiki - wczoraj chciałam rano jechać samochodem a za mną stał seat mojego sąsiada, oczywiście zaparkowany tak, że ni hu hu nie dało się ruszyć. Poszłam go obudzić, łąskawie przestawił auto a jak po południu spytałam czemu tak stanął bez ogródek powiedział - "wróciłem o 5:00 a na 8:00 do pracy, wiedziałem, że mnie obudzisz".

Nieważne, że mogłam tego dnia mieć wolne albo jechać na moto - nie, on wiedział, że go obudzę. Zresztą w stolicy zaliczyłam podobną historię bo zastawił mnie dostawczak z restauracji. To wbijam tam, żeby przestawili a gość mówi - "a tak stanąłem bo wiedziałem, że będę miał dzięki temu gdzie zaparkować".

Poza tym widziałam tęczę dookoła słońca (360 stopni, w Albanii) i największe cytryny ever. Zazdroszczę mieszkańcom wyspy coraz bardziej tego gdzie mogą mieszkać - jak widzę w ogrodzie drzewa cytrynowe, orzechy, arbuzy, truskawki, pomidory - i wszystko samo sobie rośnie! A w górach zebrałam wczoraj szałwie, tymianek i rozmaryn!


Poza tym przed wyjazdem ścięłam sobie bok, ale beznadziejnie odrósł i próbowałam go pociąć nożyczkami, ale mam dwie lewe ręce i wyszło tak beznadziejnie, że postanowiłam go wygolić, a tego to już w ogóle załowałam bo wyglądam jak czubek - całe szczęście jestem w stanie go zakryć tak, że w ogóle go nie widać. I zatkałam sobie włosami umywalke (cool story).



Przyzwyczajam się też powoli do tego, że papier wyrzuca się do śmieci i nawet o tym nie zapominam dzięki temu mogę cieszyć się całkiem przyjemnym zapachem w mieszkaniu bo w pierwsze dwa czy trzy dni nieumyślnie wrzucałam go do kibla. Oczywiście od razu pożałowałam, że siła przyzwyczajenia jest tak mocna i od tamtej pory grzecznie korzystam z kosza na śmieci i codziennie je wynosze. Tadam!

A poza tym akurat w ubiegłym tygodniu na wyspie był spęd Hell's Angels, którzy akurat spotykają się w liczbie 2 tysięcy niedaleko Igoumenitsy (Grecja kontynentalna) i niektórzy wpadli odwiedzić znajomych w AcesKorfu. Skutek znam jeden - kumpel mojego kumpla leży w szpitalu bo rozwalili mi głowę o chodnik jak zwrócił im delikatnie uwagę, żeby nie siadali na jego sprzęcie. Takie tam przygody z lata.  Najlepsze były min straszych pań jak panowie opuszczali we wtorek Korfu samolotem i stali w kolejce do odprawy :)


A na koniec moje małe marzenie <3


Share on Google Plus

About motocyklistka.eu

2 komentarze:

  1. To ja bym się tam odnalazła na drogach skoro nie ma zasad :D

    OdpowiedzUsuń
  2. faktycznie mają "ciekawą" logikę :))) ale nawet to urocze! :)

    OdpowiedzUsuń

...