Interesuję się wieloma rzeczami co zapewne widać po moim blogu
jednak prawdziwych pasji nie mam wcale tak wiele, a najlepsze jest to, że
praktycznie o żadnej wam jeszcze nie pisałam - MÓJ BŁĄD!
Języki obce … jest to kategoria bardzo obszerna ale
nie potrafię lepiej tego ująć. Nie, nie chodzi o to, że lubię angielski. Po
prostu uczenie się języków to coś co mnie odpręża, wciąga na całe godziny,
szukanie niuansów różnego rodzaju, poznawanie kultur i porównywanie
postrzegania świata przez nie na podstawie języków właśnie - kocham! Może brzmi
zawile ale wyjaśnię.
Język to coś więcej niż tylko poskładane w zdania słowa czy też w
słowa litery. To nie tylko akcent czy gramatyka. Język jest odzwierciedleniem
kultury, bezsprzecznie to w nim, jego strukturze, zapisana jest często historia
narodu. To dzięki niemi jesteśmy w stanie (oczywiście przyglądając się mu
bliżej!) określić w jaki sposób postrzegają rzeczywistość jego użytkownicy.
Najprościej będzie przytoczyć wszystkim już znaną "anegdotkę" (trochę
miejską legendę) o wielu określeniach śniegu, którymi szczycą się Eskimosi.(Krąży
historia, że jest ich ponad sto a prawda jest trochę inna). Tak czy
inaczej samych określeń na śnieg Eskimosi mają więcej niż my (abstrahując od tego
czy to faktycznie są unikatowe słowa czy nie) i wynika to chyba wszyscy wiemy z
czego.
![]() |
Grafika nie jest moją własnością, znaleziona w internecie (: (http://nunawhaa.wordpress.com/) |
![]() |
Grafika nie jest moją własnością, znaleziona w internecie (: |
![]() | |
|
Nie zapomnę też wykładu, na którym zawód tłumacza przybliżała nam (studentom
filologii różnorakich) Anna Topczewska (mam nadzieję, że nic nie pomyliłam) - tłumaczy
z hiszpańskiego, francuskiego, szwedzkiego i norweskiego! Opowiadała nam wtedy
o tym, jak ciężko przetłumaczyć przekleństwa z języka szwedzkiego czy też norweskiego (moja pamięć zawodzi już trochę) bo ichniejsze
w dosłownym przekładzie plasowałyby się mniej więcej na poziomie naszego "Motyla
noga!". (Doczytałam ostatnio, że w Norwegii najcięższe przekleństwa mają odniesienia biblijne np. faen (którego używają na takich zasadach jak my słow kurwa) jest określeniem szatana, diabła).W Szwecji/Norwegii ten poziom jest najwyższym z możliwych jeśli chodzi
o brzydkie słowa, pojawia się więc pytanie - czy pozostawić motylą nogę czy dopasować to tak by siła, którą to
przekleństwo reprezentuje w Szwecji/Norwegii była równa sile, którą wybrane przez panią
tłumacz słowo będzie przedstawiało w Polsce? Czyli coś mniej więcej jak kurwa jego pierdolona mać?
Idealnie obrazuje to o czym cały czas piszę - każdy naród inaczej patrzy na otaczający
go świat i naprawdę to spojrzenie najlepiej widoczne jest w języku.
Dlatego gdy pisać będę do was o nauce języków obcych moje słowa
skieruję do dwóch grup - tej uprzywilejowanej, która może sama wybrać jakiego
języka chce się uczyć, ale też i tej, która z tego czy innego powodu musi
ogarnąć z góry narzucony (np. angielski, niemiecki do pracy, może do matury?). Nie jest to chyba zbyt odkrywcze, że gdy
uczymy się z przymusu nasza nauka wygląda zupełnie inaczej niż gdy sami
wybierzemy co, kiedy i dlaczego chcemy opanować.
Jeśli więc postanowiłeś/aś nauczyć się jakiegoś języka obcego i
dopiero zaczynasz wszelkie informacje, które znalazły się w tym przydługim
wstępnie skierowane były głównie do Ciebie. Dlaczego? Bo zanim zaczniesz się
uczyć musisz zdecydować czego.
Jak więc wybrać język, który chcemy opanować?
Drogi są dwie:
- praktyczna - wybierasz ten język, który się
przyda prędzej czy później. Nie, nie jest Ci teraz potrzebny w pracy, ale...
mówi nim duża część osób na świecie (angielski, chiński, hindi, arabski, hiszpański,
francuski, rosyjski - chociaż hindi kompletnie tu nie pasuje) - masz więc
pewność, że jak opanujesz angielski dogadasz się w wielu miejscach na świecie
(prawie wszędzie), znając chiński i rosyjski Azja ci nie straszna, z
hiszpańskim Ameryka Południowa stoi przed Tobą otworem, arabski - pół Afryki i
trochę Azji. Jest to jakiś argument. Wybierając język kierując się „rozumem”
można też wziąć pod uwagę to na jakie rynki otwiera się Polska, ja w ekonomii
nie siedzę ale wiem, że mówi się dużo na temat Wschodu (rosyjski) ale też w
cenie jest chiński czy hiszpański. Niemniej jednak nie wybieraj tych języków
jeśli myślisz, że znając je rynek pracy będzie należał do Ciebie - nie. Ja po
filologii hiszpańskiej nie mogłam znaleźć pracy na Śląsku, ale farmaceuta
znający hiszpański mógłby przebierać w ofertach.
![]() |
Grafika nie jest moją własnością, znaleziona w internecie (: |
- całkowicie, totalnie, stuprocentowo hedonistyczna (nie wiem czy dobrałam odpowiednie
słowo chodzi i jednak o to, że kierujemy się tylko i wyłącznie swoim widzimisię,
zajawkami, upodobaniami itd. itp.). Cóż mogę powiedzieć - wcale nie jest to tak
otwarta kategoria jaką się wydaje, bo jeśli będziesz miał/a zachciankę na
norweski to możliwe, że nie wytrzymasz nawet miesiąca. Czemu? Bo nie o zajawkę
chodzi. Nie tylko. Wybierz język, z jakiegoś powodu, który cię przy nim
przytrzyma. Miej jakiś cel w swojej
nauce! Zawsze! Nie wystarczy, że podoba ci się jego brzmienie, to jest
wystarczająca motywacja na start, ale co dalej?
Najlepiej kierować się mentalnością. Uwierzcie mi…
…kiedy oglądam seriale czy filmy, a w nich Meksykanie mówią po
hiszpańsku, świeci słońce, oni piją tequilę albo drinki z palemką, albo widzę
te domy, fasady, czytam Sto
lat samotności, czytam o kulturze Majów, w Barcelonie wychodzę na kolację o
22 i wracam o 2.00 co dziennie! A potem mam sjestę w ciągu dnia, idę na plażę,
piję piwo z lemoniadą, jem warzywa i owoce, które dojrzewają na słońcu…
…jak mogę nie uczyć się tego języka? Pasuje mi ta mentalność,
pasuje i odkładanie wszystkiego na jutro (słynne hiszpańskie mañana)
i ich podejście do życia, chcę zwiedzić Amerykę Południową ale tez Hiszpanię bo
jeszcze nie miałam okazji objechać jej całej. Z takimi celami hiszpański będzie
dla mnie użyteczny, pozwoli mi też przeczytać wiele książek w oryginale, ale
takich, które i tak chciałam przeczytać.
O właśnie, to też jest całkiem niezły powód. Jeśli obejrzałeś
wszystkie trzy filmy będące ekranizacjami Trylogii Larssena i tak bardzo Ci się
spodobały, że przeczytałeś książkę, a potem pojechałeś do Szwecji czy też
Norwegii, spodobał Ci się Sztokholm, zacząłeś czytać inne książki Szwedzkich
czy norweskich autorów i przepadłeś na dobre to tak, uczenie się tego języka nie znudzi Ci raczej się szybko.
Jeśli uwielbiasz zespół HIM, zacząłeś słuchać ich będąc
nastolatkiem i fakt, że Ville Valo jest Finem tak Cię jarał, że zacząłeś szukać
innych fińskich zespołów, kręcił cię ten blady kolor skóry, półroczna noc i mrok, który
tam panuje, masz bzika na punkcie Finlandii, pijesz tylko wódkę o tej zacnej
nazwie, znasz jej historię i wiesz, że woda, której używają do produkcji
pochodzi z lodowca - tak, możesz spróbować z fińskim i też będziesz miał jakąś
motywację by się go uczyć. Bo wsiąkłeś.
Nie wystarczy, że podoba ci się brzmienie, trzeba wczuć się w
klimat. Wyobraź sobie, że podoba Ci się brzmienie języka rumuńskiego. Zaczynasz
się go uczyć i co? Nic, nudzi ci się po paru tygodniach (najdalej) bo
przestajesz widzieć sens swojego przedsięwzięcia. Rumuński nikomu nie jest
raczej potrzebny więc nie możesz nawet motywować się tym, że może kiedyś przyda
Ci się w pracy. Na wakacje też tam raczej nie pojedziesz. Mi się na przykład
marzy podróż po Rumunii na dwóch kółkach, mam nadzieję, że w końcu zrealizuje
ten plan (chociaż w tym roku może być ciężko). Wiem jednak, że chcę jeździć na
motocyklu po Rumuńskich Beskidach, spać u ludzi i w namiotach, poznać ich
kulturę i gościnność, z której przecież słyną, ale czy dogadamy się po
angielsku? Raczej nie. Mogę więc poznać podstawy ich języka by pokazać, że mogą
mi ufać i jednocześnie po to, by te wakacje były jeszcze bardziej niezapomniane.
Podsumowując ten długaśny wstęp do mojego nowego blogowego cyklu:
1. Wybierając język, którego chcesz się uczyć nie kieruj się tylko
pobudkami, które zapewnią krótkotrwałą motywację. Poznaj kulturę, wczuj się w
klimat i wybierz ten kierunek, który faktycznie zaowocuje czymś. Może
pojedziesz tam na wakacje życia, może przyda ci się to kiedyś w pracy bo wiesz,
że szef chce otworzyć filię poza granicami naszego kraju, może przeczytasz
książkę ukochanego autora w oryginale?
2. Jeśli musisz się uczyć jakiegoś języka - nie znalazły się tu
jeszcze rady skierowane do Ciebie ale nie martw się, takich jak Ty jest
niestety więcej i na pewno możesz spodziewać się obszernego wpisu skierowanego
tylko i wyłącznie do Ciebie, i nie, nie będzie tylko podnosił na duchu ale
pomoże Ci ogarnąć znienawidzony język i jakoś się z nim pogodzić.
3. Pamiętaj, że język to
dużo więcej niż słowa i zdania, to kultura, historia, emocje, światopogląd,
idee i multum innych rzeczy. Uszanuj to i nie ucz się języka w izolacji od
tego. Bierzesz go cały - rosyjski ze Stalinem, hiszpański z meksykańskimi
kartelami.
![]() | |
|
Zachęcam do przeczytania artykułu - klik
Przepraszm również, że post ilustrowany jest jedynie zapożyczonymi obrazkami, niestety przeprowadzka dalej daje się we znaki i nie mam możliwości podłączenia aparatu do komputera. Mój netbook ledwo wytrzymuje obciążenie jakie generuje przeglądarka [sic!] bo nie do tego został stworzony, a poprzedni komputer nadal wegetuje w jakiejś torbie bo padła mu karta graficzna. Ogarniam się, niedługo powinnam już prosperować normalnie (:
U mnie na pierwszym miejscu do nauki aktualnie jest angielski,a potem francuski. Moja mama porozumiewa się ze swoim wybrankiem po francusku, a on ze mną po angielsku. Jestem w szoku, kiedy słyszę jak on mówi biegle po francusku, angielsku, włosku i arabsku :) Dochodzi do tego też marokański - połączenie arabskich słów z francuskimi.
OdpowiedzUsuńa znasz to: http://www.youtube.com/watch?v=ZlATOHGj9EY ? :D
OdpowiedzUsuńja mam już dwa języki oprócz polskiego, teraz chciałabym opanować hiszpański i niemiecki. niemiecki już trochę umiem, pora to przycisnąć :D
uwielbiam uczyć się języków! cieżko jest jednak opanować jakiś język i od strony mowy potocznej, gramatyki, oficjalnego słownictwa...
miałam kilka miesięcy temat o językowym obrazie świata, duże powiązanie z Twoim postem. Przypomniał mi o tym, ze uwielbiam języki i ich naukę. coś dla mnie. :) uczę się od podstawówki angielskiego, jestem w liceum, niemiecki miałam 3 lata ale niewiele umiem, ale teraz mam rosyjski, którego ogarniałam podstawy w przedszkolu już i angielski i mam plany lingwistyczne na studia (właśnie te dwa). Bez znajomości języków ani rusz w świecie... :D
OdpowiedzUsuń