Ale przecież napisałam, że luty obfitował w początki/podwaliny zmian - nie tylko porządnie rozglądałam się za pracą i jeździłam na rozmowy ale też intensywne były moje treningi. Udało mi się być 3-4 godziny tygodniowo poświęcać na aktywność fizyczną a, że pogoda dopisała powoli zaczynam wychodzić na zewnątrz.
Z odpowiednim żywieniem nadal mam problem bo jako naczelny fan piwka często przed spaniem napycham się fastfoodami (żeby ukoić głód po-browarowy) bo kolacji robić mi się nie chce a żadne miejsce z normalnym jedzeniem nie jest otwarte. Staram się ukrócić ten precedens i nawet mi wychodzi, poza tym na stałe w menu zagościła yerba mate, pu-erh i czystek, testowałam też nasiona chia - do sezonu już niedaleko więc nad formą trzeba intensywnie pracować bo inaczej nie utrzymam motocykla no i nigdy nie pójdę na boks ;)
Staram się też próbować nowych rzeczy i znaleźć sobie kolejne hobby, które pozwoli się odstresować - tak się składa, że padło na strzelanie i nie ukrywam, mocno jestem wkręcona
W poprzednim instamixie trochę rozpisałam się na temat filmów o superbohaterach - w lutym kontynuowałam oglądanie ekranizacji komiksów Marvela i DC Comics i tak miesiąc rozpoczęłam od drugiej części Thora ("Mroczny Świat"), która nie tylko jest lepsza od pierwszej ale jest...po prostu dobra. To kolejny po Ironmanie film ze stajni Marvela, który naprawdę zasługuje na uwagę (w przeciwieństwie do Spidermana, nie mówiąc nawet o Ghost Rider). Następnie na tapetę trafili "Strażnicy Galaktyki", których jakiś czas temu miałam okazję zobaczyć ale przy okazji oglądania trailera "Legionów Samobójców" trafiłam na wzmiankę na temat tego filmu i musiałam odświeżyć bo podobno |Legion Samobójców" ma być odpowiedzią DC na marvelowskich "Strażników Galaktyki". Zobaczymy co z tego będzie. W tej tematyce zaczęłam też oglądać nowy serial "Legends of Tomorrow", oparty na bohaterach DC Comics spin-off Flasha, nie zwala z nóg ale czasem trzeba coś obejrzeć do obiadu bo w TV jedynie Trudne Sprawy i Sąd Rodzinny. I ostatni był "Captain America: Pierwsze starcie". Do tego jedna całkiem przyjemna bajeczka "Inside Out"
Ponieważ w styczniu "Kamienie na Szaniec" rozbudziły mój apetyt na klimaty wojenne przypomniałam sobie przezajebisty miniserial BBC - "Kompania Braci". Bez dwóch zdań jest to produkcja na moim osobistym podium jeśli chodzi o seriale. Jednak co najbardziej zasługuje na moją uwagę to serial "Deadwood" - nie wkręciłam się tak bardzo w żaden od czasu "Gry o Tron" i "Breaking Bad". Nawet jeśli nie jesteście fanami dzikiego zachodu polecam gorąco.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
...