Na pierwszy ogień poszły Góry Stołowe - szukaliśmy czegoś gdzie ja dam sobie radę biorąc pod uwagę mój brak doświadczenia w wędrowaniu i astmę ale jednocześnie jakiegoś malowniczego miejsca na spędzenie nisko budżetowego weekendu we dwoje. Od początku planowaliśmy jeść w terenie i spać w aucie i zrealizowaliśmy te założenia dzięki czemu nie tylko mało wydaliśmy ale też świetnie się bawiliśmy. Wycieczkę rozpoczęliśmy od Skalnego Miasta Adrspach (w Czechach) a potem rozbiliśmy mini obóz pod Szczelińcem Wielkim, na który wspięliśmy się z rana. Potem krótki, bo tylko 8km, spacer przez Narożnik, Kopę Śmierci, Skały Puchacza, Wielkie Torfowisko i Białe Skały.
Skalne Miasto bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Miałam też, pierwszy raz od dawna, okazję wyżyć się odrobinę fotograficznie chociaż brak praktyki widać na zdjęciach (mój nowy aparat jest o wiele bardziej wymagający niż poprzedni).
Najbardziej zaskoczyła mnie jednak...zima! Na Śląsku za bardzo w tym roku śniegu nie było a tam po prostu po kolana. Pogoda wiec nie rozpieszczała podczas mojej pierwszej od dawna wędrówki pieszej - ale i tak było warto.
Jak wspomniałam wcześniej wyjazd był nisko budżetowy więc udało nam się pierwszy raz wykorzystać nasz survivalowy sprzęt - kuchenkę ekspedycyjną (tej akurat używaliśmy już wcześniej), tarpa do rozbicia obozu i całej masy innego szpeju ;)
O kurcze :) Ale mieliście surwiwalowy wypad. Tak się zastanawiam jak w nocy daliście radę? Nocowanie w aucie nie należy do ciepłych... Tego to nie zazdroszczę ;) Zdjęcia piękne i wiele śniegu to tej zimy i dla nas nie było :( A niech przyjdzie ta lepsza pogoda to i zwiedzanie polski na moto i w drogę :D LwG
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa, byłam tam nawet na motorze skoczyliśmy. Cudowne miejsce
OdpowiedzUsuńGóry Stołowe to wciąż dla mnie miejsce na liście "do zobaczenia", bo wszyscy bardzo chwalą. :) Ale taka zimowa wyprawa to faktycznie mocno survivalowe rozwiązanie. :D Piękne fotki, ten śnieg zdecydowanie dodaje uroku. :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń