MOTO Podróże - wnioski ogólne [PART 1]

Za mną trzy dłuższe wyprawy. Zanim wybrałam się w pierwszą z nich nie miałam na koncie żadnych dłuższych motocyklowych wojaży a moje ówczesne przygotowanie było praktycznie zerowe. Nie chodzi tylko o umiejętności ale przede wszystkim wyposażenie. Wielokrotnie pisałam przecież o za dużych butach i pożyczonych sakwach, które towarzyszyły mi podczas pierwszej podróży. Całe szczęście udało się - i za pierwszym razem i podczas kolejnych dwóch wypraw. Dlaczego "udało się"? Bo wiele rzeczy mogło potoczyć się inaczej a ja po tych kilku tysiącach kilometrów wyciągnęłam pewne wnioski.

W drodze na Równicę, zalew jakiśtam
Jeśli mam być szczera to wcale nie cofnęłabym czasu. Może moje podejście rok temu nie było zbyt dojrzałe i mogło sprowokować wiele nieszczęść ale miało to swoje uroki. Ja raczej lubię przygody i element zaskoczenia zawsze jest mile widziany. Ale co przede wszystkim chciałam przekazać - niewiele trzeba by wyruszyć w podróż! Wiadomo, motocykl to motocykl i trzeba zadbać o jego stan techniczny i oczywiście wymagana jest kompletna odzież ale nie oszukujmy się - nie każdego stać na ekwipunek z górnej półki. Mój kask jest prezentem od kumpla, kiedy zaczęłam jeździć jako plecak a jemu przestał być potrzebny, po prostu mi go pożyczył (jak widać na wieczne nieoddanie). W tym roku zamierzam kupić nowy ale przez ostatnie trzy lata tamten naprawdę dobrze mi służył (również podczas upadków). Spodnie też mam od niego a na kolanach ochraniacze na rolki (też do tej pory niwelowały z powodzeniem skutki każdego upadku), rękawiczki dostałam od znajomych na jedne z urodzin a swoich butów dorobiłam się dopiero w tym roku. Wystarczy dużo chęci i zapału a każdy wyjazd znajdzie się w zasięgu ręki!

Stłuczone zegary na dwa dni przed wyruszeniem w drogę powrotną z Korfu do Polski 2014
Taki mały siniak po glebie w Macedonii 2014
Rozklejony but, o trzy rozmiary za duży, pożyczony na wyjazd od chłopaka. Drugi też się rozleciał cale szczęście super glue jest wszędzie dostępne

Nie mogę jednak ukrywać, że pewne wnioski mam i wiem, że w przyszłości trochę się zmieni.

1. Przede wszystkim (metalowe) kufry, wspominałam o tym już kiedyś, że podczas samotnych podróży kufry są bardzo wygodne bo nie obawiamy się pozostawić motocykla bez opieki. Czasem są sytuacje kiedy musimy zniknąć na 5 minut a innym razem na 20, a niestety wiele się wtedy może zdarzyć. Kufra raczej nikt nie otworzy i wątpię by był w stanie go od montować i ukraść, a na pewno szanse są mniejsze niż w przypadku sakwy, którą wystarczy rozpiąć i zabrać co nas interesuje. Ja na przykład podróżowałam z bardzo dużym bagażem przez co nie byłam w stanie zabrać wszystkiego na raz i czasem motocykl z częścią bagażu stał sam. Poza tym sakwy się prują ale recenzję mojego "wyposażenia" na pewno napiszę niedługo. A dlaczego metalowe? Bo choruję na nie od lat i liczę na to, że uda się je zamontować do CB500 przed kolejną wyprawą.

2. Podgrzewane manetki to obowiązkowy zakup na przyszły sezon. W tym roku dwukrotnie prawie odmroziłam sobie palce a przecież nie chodzi tylko o komfort ale i o bezpieczeństwo. W końcu ciężko operuje się hamulcem i sprzęgłem jak nie czuje się własnych dłoni...

Zamiast podgrzewanych manetek foliowe rękawiczki ze stacji benzynowej ubrane pod motocyklowe (sztuk 3)

3. Jak podgrzewane manetki to i gniazdo zapalniczki się przyda bo chociaż jestem hardcorem chyba chciałabym zainwestować w nawigację. Generalnie nie miałam zbyt dużych problemów z orientacją na trasie ale zdarzyło mi się kilka razy naprawdę źle pojechać przez co dojeżdżałam na miejsce kilka godzin po planowanym czasie (patrz:odmrożone palce ;)), nadrabiałam oczywiście kilometry a jak akurat jechałam autostradą to jeszcze na dodatek niepotrzebnie wydawałam na nią pieniądze.

Postój na sprawdzenie trasy (wyszło na to, że z Belgrady na Nowy Sad zamiast jechać autostradą jechałam drogą krajową i z godziny zrobiły się prawie dwie)
4. Szybka - kiedy kupowałam mój pierwszy motocykl (o czym niedługo wam zapewne opowiem) chorowałam na okrągłą lampę z przodu i generalnie zależało mi na nakedzie (oczywiście chodziło wówczas tylko i wyłącznie o kwestie wizualne). Rzeczywistość zweryfikowała pewne rzeczy i choć cebulę kocham taką jaka jest to muszę wprowadzić pewne modyfikacje bo po prostu dzięki nim wzrośnie moja wygoda podczas dalszych wojaży. Napiszę też niedługo o przemyśleniach na temat zmiany motocykla na większy, na inny itd. ale na chwilę obecną wystarczy, że poinformuję iż CB500 zostaje w moim garażu dlatego te zmiany są konieczne. Nigdy wcześniej nie brakowało mi szybki ale jadąc po autostradzie kilkaset kilometrów w ciągu jednego dnia po prostu człowiek się nudzi i chce pojechać odrobinę szybciej. Optymalna prędkość dla mnie, która nie wymaga zbyt wiele wysiłku to 140 km/h a niestety czasem jest okazja, żeby trochę nadrobić i tu szybka okazuje się niezbędna bo nie trzeba całego wiatru przyjmować na klatę.



5. Przeciwdeszczowe ciuchy to bez dwóch zdań kolejny must-have. W tym roku raz złapał mnie taki deszcz, że po 3 minutach byłam przemoczona do suchej nitki a gdy temperatury oscylują w granicach 10-15 stopni jazda w mokrych ciuchach nie należy do najprzyjemniejszych. Jeszcze gorzej jedzie się jak cały dzień siąpi i człowiek jest mokry od 10:00 rano do 22:00 a do tego odczuwalna temperatura spada poniżej zera. W takiej sytuacji przeciwdeszczowy kombik jest wybawieniem.

6.  A do tego obowiązkowo bielizna termoaktywna która z kolei pomoże trochę ograniczyć wpływ niskich temperatur. Można oczywiście się obejść bez tego bo przy bardzo złych warunkach wystarczy wypchać się gazetami a na kierownice zrobić osłonki z butelek (zamiast podgrzewanych manetek) dlatego do tej pory jeździłam i dawałam radę ale najwyższa pora podnieść trochę komfort jazdy. Level up proszę państwa.

7. Uchwyt do goPRO na kierownicę bo mój ktoś kiedyś ukradł mi na zlocie i na chwilę obecną mocuję kamerę na zegarach rzepem co nie ukrywam nie gwarantuje ani stabilnego obrazu ani tego, że kamera dojedzie do kolejnego postoju bo przy takim mocowaniu w każdej chwili może po prostu odpaść.

8. Jeśli chodzi o elektronikę to dorobiłam się niezawodnego urządzenia w tym roku - powerbank to coś co polecam każdemu podróżującemu. Muszę jednak dokupić sobie dodatkową kartę pamięci do kamery i ładowarkę do baterii, to już takie całkiem pierdoły ale jednak przydatne.

Postój na doładowanie kamerki i zgranie filmików. Widać czerwony rzep, którym przyczepiona jest kamera do zegarów.

Share on Google Plus

About motocyklistka.eu

0 komentarze:

Prześlij komentarz

...