Więcej luzu! Sama jestem naczelnym multitaskerem, nie potrafię żyć jak nie robię tuzina rzeczy jednocześnie. Nawet nie jestem całkiem fatalnie zorganizowana ale powiadam wam - trzeba mieć zaplanowany czas na odpoczynek! To jest takie 100% mus, bez tego ani rusz.
To była rada numer jeden ale jednocześnie też i moje motto ostatnich kilku dni i mam nadzieję będzie mi przyświecać jeszcze przez jakiś czas.
Pochwaliłam się ostatnio, że byłam u dietetyka i myślę, że z chęcią podzielę się z wami radami pani doktor. Poszłam do niej z problemem "leniwego jelita". Już kiedyś, jakaś inna pani, chyba gastrolog, zdiagnozowała u mnie taką oto dolegliwość i kazała uprawiać więcej sportu i tak też robię od tamtej pory i faktycznie na wadze zeszłam w dół dość sporo, picie wody z cytryną jakoś pobudza mój układ trawienny do działania ale nie znikły pozostałe dolegliwości, które to są powodowane leniwym jelitem.
Już tam się nie będę zagłębiać we wzdęcia i gazy (chociaż obydwie te rzeczy każdej kobiecie spędzają sen z powiek) ale chodzi tez o bóle brzucha, ciągłe poczucie sytości w żołądku a jednocześnie poczucie głodu, które towarzyszy mi losowo o różnych porach dnia i nocy.
Pani dietetyk chwyciła się za głowę jak powiedziałam jej jak wygląda mój normalny "jadłospis" czyli rano może śniadanie, a potem obiad o 20.00 i czasem jakieś szybkie coś w ciągu dnia, jak czas pozwoli obiad o 14.00 a nie o 20.00 ale wtedy wieczorem gigantyczna kolacja.
Ułożyła mi więc plan na uregulowanie pracy jelit i kazała jeść posiłki o stałych porach (8.00, 11.00, 14.00, 16.00 i 19.30). Dietę zaczęłam wczoraj i staram się jak mogę trzymać tego menu ale nie ukrywam trochę głodna chodzę.
Muszę jednak przyznać, że zakupy były dla mnie prawdziwą przyjemnością i nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłam tak dużo tak różnych warzyw i owoców. Cieszę się niezmiernie i czekam z niecierpliwością na kolejne posiłki nie tylko dlatego, że jestem głodna (LOL) ale też dlatego, że są mega różnorodne i myślę, że nie będzie potrzebne dużo czasu, żeby mój organizm docenił zmianę diety.
O dziwo moja mama powiedziała mi dzisiaj, że schudłam z twarzy :)
Wiem, że od wczoraj to niemożliwe ale z drugiej strony posiłki, które jem działają na mnie mocno oczyszczająco chociaż to chyba nie do końca było celem całego "eksperymentu".
W skrócie co jem:
WCZORAJ
Śniadanie
2 kromki chleba żytniego z margaryną
30 g polędwica z kurczaka
100 g pomidor
50 g ogórek kiszony
II śniadanie
Serek homogenizowany i kiwi
Obiad
Kasza gryczana z gulaszem drobiowym i surówka z kapusty pekińskiej (ja sobie zrobiłam z papryką i kukurydzą) - obiad miszcz <3
Podwieczorek
2 mandarynki - już nie ma sezonu, są drogie jak cholera i jak w końcu gdzieś dostałam to smakowały trochę jakby fermentowały już na winiacza
Kolacja
Sałatka z twarogu chudego z papryką (30g), rzodkiewką (50g) i sałatą (20g)
DZISIAJ
Śniadanie
Szklanka mleka 0% z otrębami żytnimi
Kromka chleba żytniego z dżemem niskosłodzonym
II śniadanie
Maślanka
1 pomarańcza
Obiad
Zupa pomidorowa
Udko z kurczaka (na nim gotował się rosół na zupę)
Podwieczorek
2 jabłka
Kolacja
Makrela wędzona z kromką chleba żytniego
Wiadomo, że po jednym dniu efekty nie będą widoczne ale cieszę się niezmiernie, że w końcu zabrałam się do porządku za swoje żywienie. Sport towarzyszy mi już dobre pół roku w takiej ilości i mam nadzieję, że będzie go coraz więcej, teraz pora na super żarcie. Trzymajcie kciuki bo niemąż codziennie kusi kebabami i browarkami :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Ze mną też chyba coś jest nie tak, niby jem jak ptaszek, trzy razy w tygodniu szaleję na rowerze, ale ciągle ta sama waga i w dodatku jakby tłuszczu za dużo mam w ciele. To może być efekt zawirowań hormonalnych, ponieważ jestem 40+, daję sobie czas do jesieni, po wakacjach także myślę nad dietetyczką.
OdpowiedzUsuńwytrwałości :) ta dieta brzmi całkiem sympatycznie i smacznie. ale Bina potwór głodowy by na pewno jeszcze coś podżerała :D
OdpowiedzUsuń