SMART

Ostatnio brałam udział w bardzo fajnych zajęciach o szumnej nazwie "rozwój osobisty". Mężczyzna, który miał je przeprowadzić od pierwszej minuty sprawiał wrażenie kogoś, kto będzie chciał mi sprzedać swoją wiedzę za wszelką cenę. Najczęściej spotykam się z tego typu postawami, kiedy przemawiają do mnie osoby powiązane z jakąś dziedziną, którą nazywają nauką, a która wcale nauką w moim pojmowaniu tego słowa nie jest. Na przykład - psychologia. Wszystko fajnie, nie mam zamiaru nikomu wmawiać, że to nie jest nauka bo teoretycznie jest, ale próby dopasowania każdego człowieka i każdego zachowania do szablonu to moim zdaniem głupota. I nie, nie jest nauką coś co polega na dopasowywaniu, metodą prób i błędów, danego przypadku do istniejących zasad czy reguł (o jak to nie pasuje, to może to.. a nie, to też nie... to też nie.. o! a nie mówiłem, dokładnie z tego wynika Twoje zachowanie, od razu wiedziałem!). Wracając do pana od rozwoju osobistego (będzie dobrym przykładem tego co mam na myśli), przyszedł i rozpoczął swój wykład od słów "Powiem wam dzisiaj co jest największą tajemnicą sukcesu". Mój wstręt do "nienauk" z dziedziny marketingu, samorozwoju, osiągania sukcesu itd. jest tak wielki, że przewróciłam skromnie oczami i czekałam dalej.    Oczywiście próbował nam wmówić, że pracodawca (KAŻDY!) zatrudni chętniej osobę, która jest uczciwa i lojalna ale nie ma żadnych kwalifikacji ani umiejętności niż osobę wykwalifikowaną ale nielojalną i nieuczciwą. W grę nie wchodziła opcja - nie zatrudniam żadnego. Kiedy powiedziałam, że są różni ludzie i niektórzy mogą nie akceptować pajacowania i wybiorą osobę, która nie potrafi "się sprzedać" ale ma super wysokie kwalifikacje okazało się, że to nie kwestia indywidualnych preferencji każdego z nas, ale uwaga uwaga KANAŁÓW WERBALNYCH. I tak na okrągło. Całe szczęście udało nam się w końcu poznać wielką tajemnicą sukcesu i to o tym chciałam dzisiaj pisać. Tym hiper sekretem okazało się trywialne - wystarczy mieć swój cel i go realizować. Nie jest to coś, czego nie wiedziałam wcześniej ale dawno się nad tym nie zastanawiałam i powiem szczerze, że warto było nad przez chwilę pomyśleć.

Cel nie może być byle jaki - musi byś wysmartowany -  specific, measurable, attainable, realistic i timely. Kiedy wybierzemy już odpowiedni cel musimy zaplanować go... wstecz! Zastanawiamy się nad tym, jakim człowiekiem chcemy być, dajmy na to, w roku 2040. Następie cofamy się, na przykład o 10 lat do tyłu i musimy wiedzieć co musimy zrobić do roku 2030, żeby w 2040 osiągnąć to i tamto. Co do 2020,  a co w 2014. W ten sposób mamy cel jednocześnie zaplanowany długoterminowo jak i krótkoterminowo. W ten sposób unikamy błądzenia. Nie wiem czy się nad tym zastanawialiście ale fajna myśl na wtorkowy wieczór ;)
Share on Google Plus

About motocyklistka.eu

0 komentarze:

Prześlij komentarz

...