STYCZEŃ JOŁ

W tym roku styczeń okazał się dla mnie łaskawy, odbyłam aż dwie istotne dla mnie rozmowy o pracę, byłam przez tydzień w Atenach (najgorszy wyjazd ever, zaraz po ostatnim Londynie (ale z innych powodów ;)), upiekłam swój pierwszy chleb, przygotowałam mały plan samorozwoju i doskonalenia na ten rok, przeczytałam 3 książki, obejrzałam sporo filmów i na nowo zaczęłam kształtować swoje nawyki.




Niestety pod względem aktywności fizycznej było fatalnie. Po powrocie z wyjazdu Sylwestrowego spędziłam tak mało czasu w domu, że nie kupiłam karnetu na siłownię bo najzwyczajniej w świecie mi się to nie opłacało. A kiedy w końcu byłam całe siedem dni w miarę dyspozycyjna to się pochorowałam i leżałam cały czas w łóżku. Niestety w styczniu tylko kilka godzin na basenie i na tym koniec.

Pod kątem jedzenia na początku przesadzałam z fast foodami, które bardzo chcę ograniczyć, za często sięgałam po słodkie napoje, z którymi pożegnałam się już właściwie lata temu, i kilka razy podjadłam jakieś słodycze (których też od dawien dawna nie jem, ale zostały po Bożym Narodzeniu ;)). Ale! Jak wspomniałam w pierwszym akapicie, upiekłam swój pierwszy chleb, wprowadziłam więcej owoców i warzyw do swojej diety, postanowiłam kupować produkty spożywcze na targu (jak dla mnie to coś istotnego, pierwszy krok do jakości, na której w 2015 tak bardzo mi zależy) i faktycznie tak robię.



Z mojej listy udało mi się zrealizować wszystko oprócz pójścia do herbaciarni
Udało mi się zaliczyć zajebisty, zimowy!, zlot motocyklowy (Pingwin), na Równicę nie wjechaliśmy ale w tym czasie wzięłam udział w turnieju piłkarzyków (niestety poniosłam z moim partnerem klęskę, ale teraz ostro trenuję!), w kinie obczaiłam Hobbita (nudy, mega śmieszne zwierzaki i bitwa bitwa i jeszcze raz bitwa), w Atenach było beznadziejnie o czym będę jeszcze milion razy pisać, kupiłam sobie książkę "Kuchnia filmowa", w Atenach widziałam się z dwoma osobami, z którym pracowałam na Korfu (kawał czasu;)), impreza w klimacie PRL dała czadu chociaż byłam trochę chora, przeczytałam Millenium (całe w kilka dni, odpoczęłam fest i wciągnęłam się na maxa), jadłam mniej fast foodów ale niestety za bardzo się nie ruszałam, ugotowałam moją pokazową zapiekankę i upiekłam chleb. Jak dla mnie styczeń udany 10/10.



A jako, że planuję kupić sobie buff z wełny merino oto co to cudeńko potrafi:


Ruszyły też pierwsze przygotowania do sezonu


Zapraszam na insta tak btw ;)

  Instagram

[1] Wywiad z Sylwią, która prowadzi na mojej siłowni tabatę i dzięki niej przekonałam się do regularnych ćwiczeń (chociaż nie zawsze udaje mi się w tym wytrwać ale żałuję i ciężko mi z tym, wcześniej chciałam ale jak nie poszłam nic się nie działo, często zresztą się migałam od ćwiczeń)
[2] Ranking najbardziej wpływowych blogerów pozwolił odkryć mi kilka fajncyh miejsc. Przede wszystkim dwa blogi na temat technologi [3] [4] - znałam je już wcześniej ale rzadko bywam, a chcę w tym roku być bardziej na bieżąco w temacie, wpisują się więc idealnie. O podróżach [5] (nie znałam wcześniej)
Share on Google Plus

About motocyklistka.eu

3 komentarze:

  1. u mnie aktywnie :) ale tez mnie rozłożyło i strasznie nad tym ubolewam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. to pierwsze zdjęcie bardzo mi się podoba :)
    chciałabym upiec chleb! może w ferie spróbuję

    OdpowiedzUsuń

...