Dzień 2 - Jezioro Ochrydzkie - Skopje 09.10.2014

Po mega długaśnym śnie postawiłam na pożywne śniadanko na starym mieście, restauracja miała przepiękny widok na jezioro i do wyboru kilka wariacji zestawów śniadaniowych. Oczywiście jak mogłabym nie zjeść "Ohrid breakfast"? :)

W drogę do stolicy wyruszyłam około 11.00 Początkowo miałam zamiar tego dnia dojechać aż do Belgradu gdzie miałam spotkać koleżankę z Korfu ale okazało się, że Marijana jest w Skopje bo po powrocie do Serbii nie potrafiła długo wysiedzieć na miejscu i pojechała na wakacje do Macedonii.


Po drodze okazało się, że brakło miejsca na karcie pamięci, żeby nagrać pozostałą część drogi, zatrzymałam się gdzieś na trasie i na szybko rozłożyłam swoje cyfrowe stanowisko pracy. Raz dwa i 15 minut później ruszyłam dalej.




Przez większość drogi autostradą Matki Teresy widoki przedstawiały się jak na zdjeciach powyżej, ale od razu uprzedzam - nawierzchnia jest fatalna i niezbyt przyjemnie pokonywało się ten odcinek mojej trasy.

Jednak pobyt w stolicy Maceodnii, w Skopje, wspominam najlepiej z całej podróży. Miasto jest przezajebiste i na pewno wybiorę się tam jeszcze nieraz. Ludzie są ciepli i otwarci, chętni do pomocy i w ogóle cud, miód i orzeszki.

Z Marijaną spotkałyśmy się na kawie przy dworcu kolejowym. Za 2xfrappe, 2xciastko i 0.5l lemoniady zapłaciłam 16 złotych... Marijana pomogła mi znaleźć tani hostel i za 8 eur miałam łóżko w pustym ośmioosobowym pokoju. Właściciel mojego hostelu pokazał gdzie mogę dobrze zjeść i opowiedział jak dzieli się miasto. Miejsce, do którego mnie wysłał na obiad okazało się kilkoma budami z jedzeniem, jakie było moje zdziwinie gdy buda wyglądająca z zewnątrz jak nasza przydworcowa z kebabem po otwarciu okazała się restauracją z "wyszukaną" klientelą. Ludzie w garniakach pod krawatami. Jednak nikt w środku nie mówił po angielsku, ja wzbudzłam taką sensację, że nie mogłam przestać się uśmiechać. Okazało się po 20 minutach dyskusji, że chyba mają menu po angielsku (o czym sami nie wiedzieli) i zamówiłam kurczaka. Dostałam za to boczek i surową cebulę (tego nie ogarniam).





Okazało się, że stare miasto w stolicy (Old Bazaar) nadaje się bardziej dla zwyczajnych ludzi podczas gdy druga strona rzeki należy dla wylansowanej młodzieży. W Old Bazaar widać wyraźne wpływy Tureckie, spotkamy tam też sporo Albańczyków i muzłumanów ogólnie. Jeśli jednak chcemy wypić dobre, macedońskie piwo i zjeść coś smacznego to o wiele bardziej polecam tę część miasta. Ja, spacerując pomiędzy fontannami, których w Skopje jest pod dostatkiem, zostałam zaczepiona przez typa, który wyginał z metalu imiona (nie wiem jak to nazwać inaczej, popularna pamiątka, do kupienia w całej Europie - koleś z drucików wygina ślicznie zdobione imię, wiesza na łańcuszek i sprzedaje za kilka jurków).

Zaczepił mnie słowami - "po co robisz zdjęcia fontannom, pokaże Ci ulubieńca Emila Kusturicy". Oczywiście kompletnie nie wiedziałam o co chodzi, ale szybko wyjaśnił, że z nim na tym straganie siedzi cygan z filmu Czarny Kot, Biały Kot. Ile było w tym prawdy - nie wiem, ale fotę z cyganem mam a typek poszedł ze mną na piwo (Skopsko <3), powiedział co mam zjeść (tavche gravche <3) i gdzie mogę posłuchać muzyki na żywo. Okazało się, że New Orleans Pub trafił w moje gusta i tam spędziłam kilka godzin nim spotkałam się z Marijaną, na które odwiózł mnie starym, żółtym garbusem :)








W New Orleans grali dobre, stare kawałki w stylu funky disco, w bardziej rockowych aranżacjach. Z Marijaną spotkałam się w drugiej części miasta, w drogiej knajpce, gdzie stylowy zespolik grał współczesną, Macedońską muzykę pop. Knajpa zaraz obok domku Matki Teresy, ale za cholerę nie pamiętam nazwy. Zresztą nie zrobiła na mnie wrażenia, nie moje klimaty. Potem poszłyśmy na otwarcie jakiegoś nowego klubu. Z rana miałam wyjeżdżać do Belgradu ale jako, że imprezę kończyłyśmy o 3.00 łatwo się domyślić, że do Serbii wyjeżdżałam trochę później ;)


A na koniec fota siniaka dzień-po in da club :P




Share on Google Plus

About motocyklistka.eu

3 komentarze:

  1. ten siniak masakra :)) na początku myślałam, że to jakiś kwiecisty tatuaż :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Stanowisko pracy ulokowane na motocyklu nie do podrobienia ; D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za ten tekst i przypomnienie mi Skopje - miasto rzeczywiście jest "przezajebiste".

    A to mięso w boczku to tzw. "uwijacz".

    OdpowiedzUsuń

...