Bałkański kocioł dzień -3

Ostatnio zaroiło się w mojej głowie od pomysłów na posty, ale tak naprawdę tylko dlatego, że tyle się wokół dzieje i praktycznie w ogóle nie bywam w domu. Z minionego weekendu i dnia wczorajszego mam tyle fajnych zdjęć, jutro zmykam do Warszawy, a w piątek przecież Halloween... nie mam czasu usiąść do komputera, a muszę jeszcze zmontować filmik z drogi powrotnej i przygotować wszystkie zdjęcia. Uwielbiam to tempo :)

Albania, Blue Eye Spring



Rzuciłam okiem na kalendarz i okazało się, że dopiero od niecałych 2.5 tygodni jestem w Polsce. Szczerze mówiąc odnoszę wrażenie, że jestem tu od dobrych dwóch miesięcy bo tak fajnie spędzam czas !

Zanim przejdę jednak do tego co robię teraz chcę jeszcze przez chwilę wracać do mojej drogi powrotnej i pobytu na Korfu :)

Jedną z wycieczek fakultatywnych na Korfu jest jednodniowa do Albanii. Szczerze mówiąc jest dość droga bo trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu 40 euro +10 euro opłata portowa (często mylnie nazywana wizą, której w Albanii nie potrzebujemy) i taka podstawowa wersja tej wycieczki obejmuje tylko rejs do miasta St. Saranda i czas wolny. Jeśli ktoś zdecyduje się dopłacić jeszcze około 20 euro zostanie zabrany do Butrintu, stanowiska archeologicznego, które położone jest w pobliżu i jest wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Od 2002 roku wokół został ustanowiony park narodowy Butrintu. W tej cenie jest też lunch i generalnie czas zorganizowany aż do 17.oo czyli do rejsu powrotnego na Korfu.

Kilka zdjęć z Butrintu:





Jako rezydent byłam tam oczywiście kilka razy, ale dopiero w październiku wybrałam się tam ze znajomymi na własną rękę, żeby w spokoju napić się albańskiego piwa, zjeść burek (byrek) - słynny bałkański fast food, o którym innym razem, pojeździć po okolicy i zobaczyć coś więcej niż udawało się do tej pory.

Od razu wiedzieliśmy, że pojedziemy do Blue Eye (Syri i kaltër) - jest to niesamowite miejsce, początek rzeki Bistricë, gdzie woda wypływa z ..."basenu" (ciężko jest to jakkolwiek nazwać) o głębokości powyżej 50 metrów (do takiej głębokości dotarli nurkowie, ale nie wiadomo o ile głębsze jest źródło).


Po lewej stronie, mocno granatowe to właśnie Blue Eye




Po Albanii poruszaliśmy się taksówką. Kierowca za 45 euro woził nas kilka godzin po okolicznych atrakcjach turystycznych. Powiem szczerze jest to najlepsze rozwiązanie jeśli chce się coś zobaczyć - jest tanie, po podzieleniu na trzy osoby koszt wyniósł 15 euro na głowę. Wypożyczenie auta to jeśli dobrze pamiętam odrobinę niższy koszt (ale trzeba pamiętać, że dochodzi koszt paliwa) ale kierowca taksówki o wiele lepiej zna okolicę, poza tym zna miejscowych i dzięki temu nie zapłaciliśmy na przykład za przejazd drogą prowadzącą do Blue Eye. Normalnie pobierana jest dość wysoka opłata, ale akurat policjant był kuzynem cioci matki wujka naszego taxi drivera i puścił nas za darmo.

Poza tym można podziwiać widoki z piwkiem w ręku i nie trzeba się kłócić kto będzie kierowcą szczególnie jeśli na statku królował Ursus ze spritem (polecam, nawet o 10.oo rano).

Jeśli chodzi o samą Albanię to moim zdaniem jest to przepiękny kraj, urzekła mnie tak jak całe Bałkany i wiem, że przez najbliższe kilka lat będę z chęcią tam wracać. Ma niesamowity potencjał jeśli chodzi o turystykę i na pewno wkrótce stanie się jedną z głównych destynacji urlopowych Polaków (i nie tylko). W Albanii jest około 3.ooo.ooo mieszkańców na powierzchni niecałych 3o.ooo km kwadratowych. Gęstość zaludnienia jest więc podobna jak w Polsce,ale jak wyjeżdżaliśmy poza obszar zabudowany odnosiłam wrażenie, że jest strasznie pusto.

Nie muszę chyba mówić, że w Albanii jest bardzo tanio. Za trzy butelki alkoholu (brandy Skanderberg (najpopularniejsze), lokalne wino i raki (wódka)) i cztery paczki papierosów zapłaciłam 16 euro. W Grecji za te pieniądze miałabym same fajki. W restauracjach można zjeść makaron z owocami morza za około 4 euro, kawa niecałe 2, często mniej, na Korfu ceny są praktycznie dwa razy wyższe.



Bardzo dużo Albańczyków wyemigrowało, widać to na Korfu i generalnie w całej Grecji gdzie podobno mieszka około 2oo.ooo Albańczyków, około 17o.ooo we Włoszech i oczywiście ponad milion w Kosowie.

Z ciekawostek, w Albanii jakieś 80% samochodów to Mercedesy. Oczywiście nie pochodzą one od oficjalnych dilerów Mercedesa, ale starsze modele można kupić za grosze a są to idealne auta na tamtejsze drogi. Poza tym są symbolem statusu.



Po wizycie w Blue Eye wybraliśmy się jeszcze na zamek Kalaja e Lëkursit, wybudowany w XVI wieku przez sułtana Sulejmana Wspaniałego, który po zaatakowaniu Korfu chciał przejąc kontrolę nad wybrzeżem Sarandy. Nie tylko widok na miasto jest zajebisty ale też na wyspę Korfu :)

Piwo Tirana, bunkier z czasów Hodży, a tle widać, że nasza taksówka to też Mercedes ;)


Tu widać całą Sarandę

W tle Korfu
A na koniec oczywiście chwila relaksu przy piwku



Albanię polecam z wielu powodów, przede wszystkim jest tania, piękna i właściwie nadal "nieodkryta". Ja na pewno tam wrócę.


Share on Google Plus

About motocyklistka.eu

3 komentarze:

  1. jej, jakie piękne Blue Eye!! nie dotarłam tam, ale Albania i tak mnie urzekła :) widokami, cenami i ludźmi. jej, teraz chcę z powrotem na wakacje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Butrintu wygląda interesująco! chciałabym wybrać się kiedyś do Albanii, zanim zjadą się tam tony turystów i to na dodatek z Polski,:D i te widoki przy Blue Eye <3

    OdpowiedzUsuń

...